Posłanka Zjednoczonej Prawicy Małgorzata Janowska interweniuje po tekście Salonu24. Chce zdecydowanej reakcji prokuratury. Kilka tygodni temu można było przeczytać o przedsiębiorcy z dolnego śląska, którego biznes zniszczyły wykluczające się decyzje urzędników. Mężczyzna podupadł na zdrowiu i stracił miliony złotych.
W artykule czytamy : „Wydawało się, że będzie to prosta papierkowa robota. Henryk Rak prowadził aptekę od 2001 roku. Na przełomie lat 2017 i 2018 jego wspólniczka będąca farmaceutką (to bardzo ważne w tej historii) odeszła ze spółki, dlatego przedsiębiorca musiał zmienić zezwolenie na prowadzenie apteki. I wtedy zaczęły się jego problemy, które przypłacił zdrowiem. Chcąc sprostać urzędniczym wymaganiom wystąpił do Inspekcji Farmaceutycznej. Działając zgodnie z przepisami Henryk Rak musiał tymczasowo zamknąć aptekę, by w tym czasie uporządkować wszystkie sprawy. To miała być standardowa procedura by zmienić zezwolenie, podpisać nowe umowy z kontrahentami i z pracownikami. Sądził, że zajmie mu to trzy tygodnie. Inspekcja Farmaceutyczna pokrzyżowała te plany. Sprawa ciągnie się już cztery lata. Od tego czasu apteka jest nieczynna, pracowników musiał zwolnić”.
– Apteka stoi zamknięta już prawie cztery lata. Przez ten cały czas muszę w dalszym ciągu ponosić część kosztów jej funkcjonowania. Płacę podatki, płacę za media, ogrzewanie czy ochronę. Do tego dochodzą wynagrodzenia dla pracowników i odpowiednie składki w pierwszych miesiącach trwania mojego postępowania oraz ich odprawy, kiedy okazało się, że jestem zmuszony ich zwolnić. Oprócz tego przeterminowaniu uległy wszystkie lekarstwa jakie znajdowały się wówczas w aptece i będę zmuszony je utylizować. Już sama wartość leków to ponad 100 tysięcy złotych – mówił Henryk Rak.
Więcej na: www.salon24.pl