Adres na Mokotowie znany: Puławska 39. Apteka „Przy Willowej”, bo na skrzyżowaniu z Willową. No i… szlus! Spadkobiercy mają podobno inne plany – tak twierdzą w aptece. To decyzja właścicielki – twierdzą z kolei spadkobiercy.
Ten „incydent” z apteką „Przy Willowej” jest, być może, jeszcze jednym odpryskiem od mało przemyślanej reprywatyzacji warszawskich kamienic. Co jest bowiem uderzające w tym wszystkim? To, że – póki co – żadna ustawa w wypadku reprywatyzacji warszawskich nieruchomości nie chroni dorobku pokoleń: jego wartości kulturowych, historycznych, świadomościowych. Spadkobiercy mają inną koncepcję zagospodarowania lokalu – usłyszeliśmy w aptece. Jaką? Nie związaną z apteką. Więc? Koniec apteki – z końcem roku. Spadkobiercy twierdzą, że żadnej presji nie wywierali, a zakończenie jej działalności wiąże się z autonomiczną decyzją właścicielki apteki.
Mieć do kogoś pretensję? Nie ma do kogo. Spadkobiercy są w prawie, apteka jest bez wyjścia (?), tradycja bierze w łeb i tyle. Dzisiejsza proza życia…
Zostaje tylko nostalgia bywalców: – Wchodząc tam, człowiek czuł się jak przeniesiony w czasy „Lalki” Prusa, zdrowiał od razu na progu, a w środku doznawał olśnień niespotykanych: mili i kompetentni ludzie, którzy w nagłych wypadkach potrafili zastąpić w swych diagnozach doktora.